niedziela, 8 lipca 2012

No to pojechał.
Rok minął, szybko zleciało. O 6 rano dostałam bukiet goździków. Kupił wczoraj, ukrył w szafie, zaskoczenie było.
Wczorajsza pizza wyszła, tylko przez nasz piekarnik bez termometru przypalił się spód. Ja obskrobałam, B. jadł, aż mu się uszy trzęsły. Kolejna próba w sobotę, bo przyjeżdżają rodzice B... Tak jakoś wyszło... Ale teraz już chyba go zagonię do zagniatania ciasta, bo ja mam za słabe ręce na taką robotę.
Wybieram się na zakupy, może jakaś sukienka się trafi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz